Kolejny spacer, w jedno z naszych ulubionych ostatnio miejsc. Urocza alejka o nazwie Sikornik, która prowadzi praktycznie od nas, aż na dzielnice o tej samej nazwie. Alejka przeznaczona tylko dla pieszych i rowerzystów, podzielona i oznakowana :)
Nigdy jeszcze nie doszliśmy do końca, patrząc na mapę wydajemy mi się, że zawracamy gdzieś w połowie, a i tak wychodzi nam prawie półtoragodzinny spacer. Na dłuższe się nie porywam przynajmniej na razie, ze względu na Michasia.
Zdjęć niestety niewiele, ale idąc w stronę Sikornika było zbyt dużo ludzi i rowerzystów - akurat dzieciaki wyszły ze szkoły. A w drodze powrotnej Michaś pokazał co potrafi ;)
Ostatnio tak mamy, że na spacer musimy iść zaraz po tym jak Michałek się obudzi. W przeciwnym razie końcówka spaceru wygląda z reguły dość dramatycznie ;)
Tak było tym razem - miałam nadzieję, że Michaś uśnie w trakcie spaceru, ale nie ma takiej opcji. Zbyt wiele ciekawych rzeczy wokół. A że chciało mu się spać i był już mocno zmęczony, to prawie całą drogę powrotną niosłam go na rękach i pchałam przed sobą wózek.
Oczywiście Michałek płakał strasznie, bo z jednej strony śpiący, a z drugiej ciągle chciał rozglądać się wokoło. Mijający nas ludzie patrzyli na mnie cokolwiek dziwnie ;) Po kilku minutach Synek zasnął mi na rękach i niosłam go już do domu - w wózku pewnie by dalej spał, ale na klatce by się obudził przy wyciąganiu. A chciałam, żeby pospał jeszcze trochę w domu, żebym mogła mu ugotować zupkę ;)
Muszę brać do wózka chustę - w takiej sytuacji mogłabym wsadzić go do chusty i zasnąłby sobie bez krzyków i płaczu..
A teraz kilka fotek.. :)
Na początek ogródek pod blokiem. Niestety nie naszym, ale jak się chce to się da ;)
Na początku humorek dopisywał.
Drzewa na około interesowały Synka. A przed nami długa prosta :)
Udało nam się napić soczku i pobawić chwilę na ławce.
Później wracaliśmy i było już coraz gorzej i marudniej ;)
Przyszedł ten dzień, kiedy bardzo, wręcz pedantycznie, zaczęło mi zależeć na czystości naszych podłóg ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz