W ostatnim czasie zaczęłam szyć bardzo wiele rzeczy na raz. Jak łatwo się domyślić efekt jest taki, że nic nie udało mi się skończyć, a zaczęte ubrania i nie tylko leżą i czekają na swoją kolej (albo i litość z mojej strony).
Ponieważ moje miejsce do szycia znajduje się w salonie (pokoju dziennym jeśli ktoś woli), to wykombinowałam sobie blisko biurka szafkę, w której mogę chować napoczęte projekty, żeby nie leżały na wierzchu.
Jednak szafka jest pełna, a rozpoczęte prace leżą też na biurku. Dlatego planem na dziś było zakończenie przynajmniej jednego projektu. Plan udało mi się zrealizować, z czego bardzo się cieszę.
Stwierdziłam, że skończę projekt, który zajmuje najwięcej miejsca i ukończenie nawet kilku innych prac nie da mi tyle miejsca, by go ukryć. Mam na myśli pościel dla Michałka, którą zaczęłam szyć kilka dni temu.
Ponieważ Misio staje się coraz większym fanem motoryzacji i pała wielkim uczuciem do wszelkich aut, kupiłam 3 metry bawełny w samochody. Do tego kawałek polarku minky i owata, która zalegała mi na półce już od dłuższego czasu.
Już w trakcie krojenia zapowiadało się, że będzie to ulubiona pościel Synka. Tak mi pomagał, że aż się uśpił na podłodze, co raczej mu się nie zdarza ;)