piątek, 29 sierpnia 2014

Ostanie dwie noce były straszne. Michaś budził się co dwie, trzy godziny i chciał jeść albo przynajmniej przytulić się i spać ze mną. Efekt tych nocnych zmagań jest taki, że ja w dzień mam oczy na zapałkach, a Michałek jest marudny, bo niewyspany.

Do tego jeszcze doszedł przypuszczalnie ból brzuszka i wczorajszy dzień należał do tych trudnych. Dziś rano też było ciężko, ale w końcu energia naszego Synka się wyczerpała i zaczął odsypiać braki :) Choć, żeby nie było zbyt kolorowo, odsypianie odbywa się tylko na spacerach.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Zakupowe szaleństwo

Niestety nie da się ukryć, że lato zmierza ku końcowi. Nadchodzi jesień i chłodniejsze dni, na które trzeba się przygotować. A przynajmniej trzeba na nie przygotować garderobę ;)

Swoją szafę zaopatrzyłam jak na razie w dwie pary nowych spodni. Muszę dokupić jeszcze jakieś sensowne buty na jesień, ale temat obuwia to u mnie (a może raczej ze mną) trochę droga przez mękę ;)

Musiałam też pomyśleć o jakichś cieplejszych ubrankach dla Michałka. Biorąc pod uwagę, że Michaś nie lubi zbyt wielu warstw ubrań na sobie, szukałam czegoś co będzie łatwe do ubrania na wierzch i nie będzie zbytnio krępowało ruchów naszego Synka.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Wypieki inne niż zwykle

Piec uwielbiam i już o tym wspominałam. Jeśli nie, to naprawdę uwielbiam piec. A jeśli tak, to rzecz słuszną należy powtórzyć ;)

Z reguły jednak moje wypieki to różnego rodzaju ciasta, ciasteczka, czasem zdarzy mi się tort. Tym razem jednak upiekłam.. chleb. A dokładniej dwa nieduże chlebki z mieszanki mąk pszennej, żytniej i orkiszowej.

Dlaczego akurat chleb? Miałam ochotę coś upiec, ale ciast aktualnie nie mogę jeść zbyt wielu, zresztą na 2 osoby cała blaszka ciasta to trochę dużo. Poza tym Mąż chce schudnąć troszkę więc zostałabym sama na placu boju. A w szafce znalazłam właśnie gotową mieszankę na chleb, która kupił kiedyś Szymon.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozszerzamy dietę

Temat wprowadzania posiłków stałych do diety malucha to temat rzeka. Niejednej mamie spędza sen z powiek, tym bardziej że w różnych opracowaniach znajdują się różne zalecenia (choćby odnośnie kolejności wprowadzania pokarmów czy czasu kiedy można te produkty podawać dziecku). Dodatkowo na przestrzeni lat te zalecenia także się pozmieniały i nasze mamy karmiły nas według innych zaleceń niż teraz my karmimy swoje dzieci.

Wydaje mi się, że sztywne trzymanie się tabelek z zaleceniami co i kiedy podać nie ma sensu. Kwestia jedzenia jest dla każdego człowieka sprawą bardzo indywidualną - i uważam że tak samo jest w przypadku dzieci, mają swoje preferencje i dla każdego dziecka inny wiek będzie tym odpowiednim na rozpoczęcie przygody z jedzeniem.

piątek, 15 sierpnia 2014

Nasze pierwsze rodzinne wakacje

Nasz wyjazd był zdecydowanie udany. My naładowaliśmy akumulatory (przynajmniej ja, Mąż mówi że idzie na urlop - czyli do pracy) a Michaś spędził dwa tygodnie z Dziadkami i na łonie natury.

Pogoda w większości też dopisała, kilka ostatnich dni było deszczowych i chłodniejszych, ale i tak były przejaśnienia więc dało się wyjść na spacer. Przez pierwszy tydzień słonko grzało mocno i dało się poleżakować na trawce.


Pierwsza podróż z Maluszkiem

Wyjazd na wakacje był pierwszym wyjazdem Michasia, a także Jego pierwszą trasą w aucie. Nie liczę powrotu ze szpitala, bo choć Mąż przywiózł nas do domu autem, to ta podróż trwała dosłownie 3 minuty (na piechotę do szpitala mam 5 minut drogi). Później sprzedaliśmy auto i szukaliśmy dość długo jakiegoś odpowiedniego "dzieciowozu". 

Szczęśliwym trafem na 2 dni przed wyjazdem kupiliśmy auto, zrobiliśmy drobne naprawy, które były potrzebne (autko nie jest nowe) i udało nam się pojechać "o własnych siłach" ;)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Mamy 5 miesięcy!

Jak to szybko zleciało! W zasadzie to już 5 i pół miesiąca - 2 sierpnia, gdy Michałek skończył 5 miesięcy byliśmy na wakacjach u Dziadków :)

Nasz Synek ciągle się zmienia, rośnie ciągle w oczach a my trenujemy bicepsy. Michaś waży około 7,5 kilograma, ubranka w rozmiarze 74 są na styk. Dokładne informacje o wadze i wzroście pewnie uzyskam niedługo - musimy iść na szczepienia, więc lekarz też zmierzy i zważy Michasia.

Home, sweet home..

Wróciliśmy do domu. Nie było nas zdecydowanie dłużej niż planowaliśmy, ale Michaś świetnie czuł się u Dziadków, a i nam też było dobrze :) Jednak w powiedzeniu "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" jest sporo prawdy, ponieważ fajnie jest wrócić do siebie, a na myśl o spaniu we własnym łóżku aż chce się położyć wcześniej ;)

Wyjazd był bardzo udany - udało nam się odpocząć od zgiełku miasta, codzienności i  komputerów. Dla Michałka to były wakacje pełne wrażeń - dużo czasu na powietrzu, leżakowanie pod orzechem, koty i psy w dużych ilościach, odwiedziny u Pradziadków, częste przejażdżki autem - mam nadzieję, że się za bardzo nie przyzwyczaił, bo jak Mąż wróci do pracy to ilość takich atrakcji w ciągu dnia się zmniejszy.