czwartek, 2 października 2014

7 miesięcy

Michałek kończy dziś 7 miesięcy. Co nowego przez ostatni miesiąc? Dobrze, że pisałam jakie "osiągnięcia" miał Michaś w 6 miesiącu, bo pamięć ulotna, a też mam wrażenie, że nasz Synek posiada wszystkie umiejętności od dawna, choćby pojawiły się tydzień wcześniej ;)

Michaś rozwija ciągle gaworzenie, oprócz powtarzania jednej sylaby, pojawiają się też próby łączenia różnych sylab, z różnymi samogłoskami. Numerem jeden z powtarzanych słów jest "tata", choć jeszcze nie do końca rozumie znaczenie tego słowa.

Synek nauczył się pokasływać - robi to jak chce zwrócić na siebie uwagę ;) W ogóle zrobił się teraz bardzo towarzyski, nie lubi zostawać w pokoju sam nawet na chwilkę, woli gdy któreś z nas jest obok :) Na szczęście interesuje się bardzo tym co robię, więc nawet mogę odkurzyć - a Michałek patrzy wielkimi oczkami, co ta mama robi.

Wielkimi krokami zbliża się moment wprowadzenia przeze mnie BLW, Michałek bardzo zainteresowany jest samoobsługą - jak go karmię to wydziera mi siłą łyżeczkę z ręki i sam ją pakuje do buzi. Później ją gryzie zamiast myśleć o nabieraniu kolejnej porcji jedzenia, ale to już inna sprawa ;)



Po porannej kaszce - wszystko było lepiące, dokładnie wszystko.

Sam jeszcze nie siada, ale chętnie podciąga się do siadu gdy podam mu ręce, potrafi też już sam usiedzieć przed coraz dłuższą chwilę - przewraca się najczęściej w momencie, gdy zobaczy coś interesującego poza zasięgiem rączek (czyli dość szybko, wszystko jest interesujące).

Cieszy się do swojego odbicia w lustrze, ale gdy nie ma na to ochoty potrafi nam to wyraźnie dać do zrozumienia. Uwielbia książeczki, oglądać obrazki, cieszy się do tych, które przedstawiają małe dzieci. Poza tym książeczki z twardymi kartami świetnie nadają się do gryzienia wg naszego Syna.




Zmiany zaszły także w trakcie kąpieli. Michaś lubi posiedzieć w wanience (oczywiście podtrzymujemy go jeszcze), bawi się zabawkami kąpielowymi lub po prostu pluska rączkami z zachwytem (oczywiście wtedy my i wszystko naokoło pływa). Wyciągnięcie z wody wywołuje niezadowolenie i protesty w trakcie ubierania.

Pożegnaliśmy butelki ze smoczkami, ich miejsce zajęły na dobre kubki niekapki. Początkowo Michaś nie umiał sobie poradzić z tymi z silikonowym ustnikiem, ale teraz to już pestka!



Pełna samoobsługa. Do butelki udało mi się dokupić sam ustnik-niekapek, który daje się zamiast smoczka.

Niestety ząbki ciągle nas męczą - Michałka na pewno najbardziej, ale nas także, bo ciężko patrzeć jak się męczy i słuchać jego płaczu, gdy niewiele jesteśmy w stanie zrobić. Na stanie wciąż dwa, ale zaczęło się też coś dziać w okolicy górnej jedynki.

Zaczęliśmy także etap stukania zabawkami o co się da, ważne żeby stukało i rzucanie na podłogę. Dużą liczbę skłonów na dzień mamy zapewnioną ;)



Gryzaki to towar pierwszej potrzeby. Twarde, miękkie, wszelkie i najlepiej wszystko w jednym.



Wieżę z kółek mama składa, a w następnej sekundzie Michaś rozrzuca ;) I możemy tak się bawić długo, długo.


Ciągle walczymy z ropiejącym oczkiem, na szczęście jedno już nie ropieje, wygląda że kanalik się odblokował, bo oczko też nie łzawi. Fryzura a la wkurzony Chopin jest na porządku dziennym ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz