piątek, 19 września 2014

Zachustowani

Chustę kupiliśmy gdy Michaś miał chyba 6 tygodni, a może nawet mniej. Z początku miała nam służyć głównie w domu, bo z początku Synek chciał być cały czas na rękach, spał w ciągu dnia tylko na mnie.

Jednak tak się jakoś złożyło, że zaraz po zakupie chusty ja zachorowałam - przyplątało mi się silne przeziębienie równo z zastojem pokarmu, w efekcie czego miałam przez kilka dni ponad 39 stopni gorączki i ledwo stałam na nogach.

Chusta leżała i czekała, aż odzyskam siły, potem jakoś się nie mogłam zmobilizować, próbowałam w końcu kilka razy, ale coś mi nie wychodziło i odłożyliśmy ją w końcu na półkę. 

Swój debiut w chuście mieliśmy z Michasiem jakoś w czerwcu, udało mi się zamotać i poszliśmy na krótki spacer - do sklepu. Jednak mimo, że wyszliśmy wcześnie rano, było już upalnie i wróciliśmy cali mokrzy i znów chusta została odłożona, tym razem w oczekiwaniu na chłodniejsze dni.

Wreszcie dziś nam się udało! Na dworze nie jest już tak gorąco, a w ostatnich dniach Michaś w wózku wyczynia taką gimnastykę, że boję się w końcu będę go musiała łapać, żeby nie wypadł z gondoli - zarzuca nóżkę na brzeg gondoli i próbuje obracać się wtedy na brzuszek.

Metodą jest wożenie go na brzuszku, ale wtedy widzi trochę mniej. Znalazłam kilka fajnych filmików o motaniu chust i dałam radę ;)

Mamy chustę  ByKay Original Jersey. Można w niej nosić dzieci do 18 kg, a według sprzedawcy na początek łatwiej z taką zacząć. Czy łatwiej, to nie wiem, bo nie mam porównania z tkaną.

Plusem natomiast jest to, że najpierw motam chustę, a na końcu wkładam Michasia, więc Synek nie zdąży się zniecierpliwić całym procesem motania ;) Jednak kusi mnie bardzo taka tkana chusta.. Może kiedyś się skuszę.

Synek był zachwycony taką formą spaceru - wszystko widział z perspektywy dorosłego, był blisko mnie i spokojnie kontemplował świat. Ja też byłam zachwycona - mogłam iść do przychodni umówić się na USG bioderek nie martwiąc się, jak pokonam schody z wózkiem, a Michaś spokojnie się tylko przyglądał, bez marudzenia ;)

Ponieważ do tej pory mało używaliśmy tej chusty, to jeszcze ciężko ją ułożyć jak należy i trzeba się trochę postarać. Ale z czasem pewnie się wyrobi - pokazowa chusta w sklepie była tak fajnie "zmiękczona", że zamotanie się nie stanowiło najmniejszego problemu.

A tak prezentowaliśmy się przed wyjściem z domu:


A tak po powrocie - Michasiowi chusta chyba też smakuje, połowę spaceru ciamkał ją wytrwale.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz