niedziela, 14 września 2014

Karmienie piersią w miejscach publicznych

Temat z tego co zauważyłam dość kontrowersyjny. Co dziwne, kontrowersyjny chyba tylko na forach internetowych. Osobiście jestem za tym, aby karmić w miejscach publicznych, ale w sposób w miarę dyskretny, dla własnego i innych komfortu.

Przed ciążą zdarzały się sytuacje, w których byliśmy gdzieś z Mężem, a jakaś kobieta bez krępacji wyciągała pierś dołem bluzki i karmiła dziecko. Jeśli czuła się komfortowo - super, ale normalny człowiek, który nie chce się nachalnie gapić może mieć problem np. stojąc na przeciw w mega zapchanym autobusie, gdzie odwracając głowę ląduje się nosem pod czyjąś pachą, niekoniecznie pięknie pachnącą (w takiej sytuacji też byłam).

Karmię Michasia gdy jesteśmy poza domem, nie potrafiłabym patrzeć jak płacze z głodu i mówić mu "zaraz będziemy w domu", bo on jeszcze tego nie zrozumie. Uważam jednak, że można zrobić to dyskretnie, nie prezentując całemu światu w jakiej kondycji są moje piersi ;)

Staram się wybrać w miarę możliwości miejsce nie na świeczniku, ale jeśli trudno o coś odrobinę ustronnego, to i w takim miejscu staram się nakarmić Michasia nie pokazując swoich "wdzięków".

Na początku przykrywałam się pieluszką tetrową, ale nie czułam się komfortowo, a gdy do karmienia musiałam podnieść bluzkę (ze względu na zbyt mały dekolt) tetra zupełnie się nie sprawdziła. Zakrywała może pierś ale nic poza tym ;)

Znalazłam więc inne rozwiązanie - łatwiejsze, dające mi pełen komfort i zasłaniające wszystko co trzeba. Mianowicie cieniutki szal komin. Szal jest na tyle szeroki, że zasłania nas dokładnie, cienki więc Michaś swobodnie oddycha i nie grzeje się, a "konstrukcja" kominowa sprawia, że nic się nie zsuwa, a mam osłonięty i brzuch i plecy.

Co ciekawe, przechodzący ludzie nigdy nie patrzą jakoś nachalnie, tym bardziej nie spotkałam się ze słowami krytyki. Sytuacja jak każda inna. Raz tylko zdarzyło mi się, że karmiąc Michałka w parku przechodzący chłopiec (około 10-letni) aż obrócił się, tak nie mógł wzroku oderwać od nas.

Zastanawia mnie tylko dlaczego na wszystkich forach internetowych, czy blogach poruszających tą kwestię (i które odwiedziłam) zawsze znajdzie się grupa krytyków karmienia w miejscach publicznych.

2 komentarze:

  1. Ja starałam się nie karmić w miejscach publicznych, właśnie z obawy przed tymi nagannymi spojrzeniami, nie czułam też się za dobrze w swoim ciele po ciąży więc, po prostu, unikałam podciągania bluzki i pokazywania brzucha, a nie miałam za wiele rozpinanych. No ale czasem musiałam nakarmić. Np. w pociągu, w przedziale dla matki z dzieckiem nie byłam sama, a syn był głodny, bo długa podróż. Lub rozpłakał się na spacerze w parku, bo obudził się zanim doszłam do domu, a po spaniu wiadomo, że jedzenie . Myślę, że jeśli kiedyś będę miała drugie dziecko to już nie będę taka mało pewna siebie i karmienie nie będzie problemem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiadomo, że wolę karmić w domu. Ale jak mus to mus i karmiłam w różnych miejscach, nawet raz w komisie samochodowym na leżąco - na szczęście był tam wielki narożnik dość skamuflowany w rogu za kwiatami jakimiś. Synek wtedy miał ciężki dzień i na siedząco nie było opcji go nakarmić ;)

    OdpowiedzUsuń