Chyba nigdy wcześniej nie chodziliśmy z Mężem na spacery tak często i regularnie, jak teraz gdy mamy Michasia. Zostajemy w domu tylko wtedy, gdy pada lub jest zimno i wietrznie. Takie rodzinne spacery to wielka przyjemność dla nas, ale przede wszystkim dla Michasia.
Początkowo po kilkunastu metrach Michaś zasypiał i budził się dopiero w domu. Od dłuższego jednak czasu spacery są dla niego wielką rozrywką - szczególnie gdy jesteśmy w parku, ma odkrytą budkę wózka i widzi drzewa.
Udało nam się też wybrać raz na spacer w chuście, teraz niestety jest za gorąco. Ale widzę, że w chłodniejsze dni to będzie chyba ulubiona forma spacerowania naszego Synka - wszystko widzi, jest blisko mamy lub taty - czego chcieć więcej.
Póki co jeździmy gondolą, Michaś jeszcze nie siedzi, więc nie mamy wyboru. A on bardzo chciałby widzieć coś więcej niż niebo, więc w trakcie spaceru bierzemy go na ręce, żeby mógł się porozglądać.
Poniżej kilka fotek ze spacerów:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz