Chociaż Michaś jest jeszcze malutki i niewiele rozumie z tego co mu czytamy, ma już dość pokaźną biblioteczkę. Na razie zdecydowanie dominują w niej książki odziedziczone po mamie, a nawet po babci.
Na dzień dzisiejszy nasz Synek zdecydowanie najbardziej lubi gdy czytamy mu wiersze, koniecznie rymowane. Wśród jego książeczek są takie, które będą musiały poczekać, aż Michaś podrośnie kilka lat, ale już stoją na półce i cierpliwie czekają ;)
Tak prezentuje się całość:
Po niektórych książkach widać już ząb czasu, ale mam do nich wielki sentyment, lubiłam je jako dziecko i myślę, że nasz Syn też może będzie je lubić.
Zacznę jednak od nowości. Najnowszą pozycją jest Biblia w opowiadaniach, którą Michaś dostał na pamiątkę Chrztu Św. od Chrzestnej. Piękne, kolorowe wydanie z dedykacją. Dziękujemy Cioci :)
Stosunkowo nowe są też dwie książeczki - jedną z nich dostaliśmy w szpitalu, ładne wydanie, "zachęcające" rodziców do czytania dzieciom codziennie, 20 minut dziennie. Drugą kupiliśmy - to jedna książeczka z serii książeczek kontrastowych, teraz już mało interesująca dla Michasia.
Cała reszta kolekcji to książki odziedziczone po mnie i po mojej Mamie (przynajmniej tak mi się wydaje). Po Babci Michasia (sądząc po roku wydania, ale się dopytam) jest Król Maciuś pierwszy. Książka, której ja nie przeczytałam nigdy, jakaś strasznie smutna mi się wydawała i rezygnowałam po kilku rozdziałach. Lubiłam tylko oglądać ilustracje.
Ze starszych pozycji to jeszcze Androny Jana Brzechwy, Szedł czarodziej, Idzie niebo ciemną nocą, Podróż na bocianie, Wiersze dla dzieci, ale wszystkie już wydane w latach 1983-88, czyli w czasach gdy ja i mój Brat byliśmy małymi brzdącami.
Wiersze dla dzieci Juliana Tuwima to też moja książka z dzieciństwa, wydana w 1992 roku. Fajnie ilustrowana i Michasiowi obrazki się bardzo podobają, gdy mu je pokazuję czytając wiersze.
Mamy też Króla lwa, Moje bajki, Nasze pierwsze rozmówki, ilustrowany słownik języka angielskiego Walta Disneya, Paziowie króla Zygmunta - to wszystko książki po mnie.
I jeszcze kilka pozycji, które będą musiały poczekać trochę dłużej:
Pewnie niebawem nasz zbiór powiększy się o książeczki odpowiednie do wieku Michasia - z twardymi kartami, wystającymi elementami - tak, by mógł sobie coś sam "poczytać". Jak się uzbiera coś to pewnie się pochwalimy.
Póki co do ulubionych Michałka należą wszystkie wiersze, ze względu na rymy i ich melodyjność. Na pewno warto czytać, widzę to po nas. Czasem zdarzy się dzień lub dwa, że nie czytamy Michasiowi i wtedy nasz Synek też jest mniej "rozmowny". A jak tylko trochę poczytamy to od razu się rozgaduje i próbuje wymawiać coraz to nowe sylaby czy nowe dźwięki.
Tak prezentuje się całość:
Po niektórych książkach widać już ząb czasu, ale mam do nich wielki sentyment, lubiłam je jako dziecko i myślę, że nasz Syn też może będzie je lubić.
Zacznę jednak od nowości. Najnowszą pozycją jest Biblia w opowiadaniach, którą Michaś dostał na pamiątkę Chrztu Św. od Chrzestnej. Piękne, kolorowe wydanie z dedykacją. Dziękujemy Cioci :)
Stosunkowo nowe są też dwie książeczki - jedną z nich dostaliśmy w szpitalu, ładne wydanie, "zachęcające" rodziców do czytania dzieciom codziennie, 20 minut dziennie. Drugą kupiliśmy - to jedna książeczka z serii książeczek kontrastowych, teraz już mało interesująca dla Michasia.
Cała reszta kolekcji to książki odziedziczone po mnie i po mojej Mamie (przynajmniej tak mi się wydaje). Po Babci Michasia (sądząc po roku wydania, ale się dopytam) jest Król Maciuś pierwszy. Książka, której ja nie przeczytałam nigdy, jakaś strasznie smutna mi się wydawała i rezygnowałam po kilku rozdziałach. Lubiłam tylko oglądać ilustracje.
Ze starszych pozycji to jeszcze Androny Jana Brzechwy, Szedł czarodziej, Idzie niebo ciemną nocą, Podróż na bocianie, Wiersze dla dzieci, ale wszystkie już wydane w latach 1983-88, czyli w czasach gdy ja i mój Brat byliśmy małymi brzdącami.
Wiersze dla dzieci Juliana Tuwima to też moja książka z dzieciństwa, wydana w 1992 roku. Fajnie ilustrowana i Michasiowi obrazki się bardzo podobają, gdy mu je pokazuję czytając wiersze.
Mamy też Króla lwa, Moje bajki, Nasze pierwsze rozmówki, ilustrowany słownik języka angielskiego Walta Disneya, Paziowie króla Zygmunta - to wszystko książki po mnie.
I jeszcze kilka pozycji, które będą musiały poczekać trochę dłużej:
Pewnie niebawem nasz zbiór powiększy się o książeczki odpowiednie do wieku Michasia - z twardymi kartami, wystającymi elementami - tak, by mógł sobie coś sam "poczytać". Jak się uzbiera coś to pewnie się pochwalimy.
Póki co do ulubionych Michałka należą wszystkie wiersze, ze względu na rymy i ich melodyjność. Na pewno warto czytać, widzę to po nas. Czasem zdarzy się dzień lub dwa, że nie czytamy Michasiowi i wtedy nasz Synek też jest mniej "rozmowny". A jak tylko trochę poczytamy to od razu się rozgaduje i próbuje wymawiać coraz to nowe sylaby czy nowe dźwięki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz