Michałek jest głodomorkiem ;) W dzień woli zjeść jakiś konkret, mleko z piersi nie jest zbyt atrakcyjne. Owszem, kilka razy w ciągu dnia domaga się piersi, ale zaraz po karmieniu czeka na ciąg dalszy ;)
Wydaje mi się, że kaszka rano i wieczorem w zupełności wystarczy, w ciągu dnia wolałabym podać mu coś innego. Ale dwa razy dziennie zupka to trochę bez sensu, owoców można podać do 150 g, dlatego spróbujemy z dwudaniowymi obiadkami.
Zupki będą jarzynowe, mięsko będzie z drugim daniem. Na pierwszy rzut spróbujemy potrawkę z cielęciny podaną z ryżem.
Ponieważ sama jestem na diecie wątrobowej, to mam ułatwione zadanie - to co gotuję dla siebie mogę dać Michasiowi, tylko oddzielam dla niego porcję przed doprawieniem swojego obiadu.
A oto przepis:
Potrzebujemy:
kawałeczek cielęciny ugotowanej osobno
marchewka
kawałek selera
kawałek cukinii
kawałek pietruszki
odrobina masła
Warzyna kroimy w drobną kostkę i gotujemy. Pod koniec gotowania dodajemy posiekaną cielęcinę i masło (witaminy lepiej wchłaniają się z tłuszczem). Całość można zmiksować na papkę, lub rozdrobnić widelcem, jeśli dziecko radzi sobie już z kawałkami jarzyn.
Dzisiaj potrawkę podałam Michałkowi z ryżem, ale można też ryż zastąpić ziemniaczkami.
Michaś zjadł ze smakiem, gęsta konsystencja raczej mu się podobała. Z początku obracał językiem w buzi ryż, ale bez problemu zaczął go gryźć (raczej rozgniatać dziąsełkami).
Mnie z kolei podobało się to, że po zjedzeniu nic mu się nie ulewało (po zupce jak zacznie pełzać to się zdarza) ;) No i ponieważ danie wymagało "żucia", to równocześnie mogłam jeść swoją potrawkę.
Na zdjęciu u góry Michałek jest już po jedzeniu - zadowolony i chętny na zabawę. Nie udało mi się zrobić zdjęcia bez języka - za każdym razem go wystawiał ;)
odrobina masła
Warzyna kroimy w drobną kostkę i gotujemy. Pod koniec gotowania dodajemy posiekaną cielęcinę i masło (witaminy lepiej wchłaniają się z tłuszczem). Całość można zmiksować na papkę, lub rozdrobnić widelcem, jeśli dziecko radzi sobie już z kawałkami jarzyn.
Dzisiaj potrawkę podałam Michałkowi z ryżem, ale można też ryż zastąpić ziemniaczkami.
Michaś zjadł ze smakiem, gęsta konsystencja raczej mu się podobała. Z początku obracał językiem w buzi ryż, ale bez problemu zaczął go gryźć (raczej rozgniatać dziąsełkami).
Mnie z kolei podobało się to, że po zjedzeniu nic mu się nie ulewało (po zupce jak zacznie pełzać to się zdarza) ;) No i ponieważ danie wymagało "żucia", to równocześnie mogłam jeść swoją potrawkę.
Na zdjęciu u góry Michałek jest już po jedzeniu - zadowolony i chętny na zabawę. Nie udało mi się zrobić zdjęcia bez języka - za każdym razem go wystawiał ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz