Dziś zawitała do nas prawdziwa zima. I choć cały dzień sypał śnieg, to było wyjątkowo jasno. Mój Mąż postanowił wykorzystać ten fakt i urządził Michałkowi małą sesję zdjęciową - przy obiedzie, bo wtedy model mniej ruchliwy ;)
Zapraszam na galerię min ;)
Na zdjęciu poniżej Michaś wygląda jakby imprezował przez cały weekend, a impreza należała do tych wyjątkowo udanych ;)
Paluszek musi być!
Dwa następne zdjęcia zrobiłam już po południu przy sztucznym świetle. Taki był zadowolony nasz Synek, gdy sam zjadł drugie danie :)
Na pierwszy ogień poszły ziemniaczki i zdecydowanie smakowały najlepiej. Marchewka została spróbowana i wzgardzona (no, może trochę zostało zjedzone) ;) Miał być jeszcze brokuł, ale wydawało mi się, że się nie dogotował i w końcu go nie podałam.
Sporo na podłodze, ale tyle samo jak nie więcej trafiło tym razem do brzuszka. I ubranko o dziwo zostało czyste ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz