Co prawda nie pada deszcz, jednak pogoda nie zachęca do spacerów. Wiatr skutecznie zmienia odczuwalną temperaturę z plus czterech (które pokazuje termometr) na minus cztery.
Dużo więc siedzimy w domu, a Michasia roznosi energia. I szuka aktywnie rozrywek, bo te dostarczane przez rodziców najwyraźniej mu nie wystarczają ;)
Na koniec zostaje to co najlepsze :) Komoda z ubrankami. Na samym dole trzymam pieluszki tetrowe, które jakoś nie wydały się Michałkowi zbytnio interesujące, więc wstaje i sięga do drugiej szuflady od dołu, gdzie mamy jego pidżamki i spodnie.
Tak to mniej więcej wygląda. Oczywiście na wyciąganiu się nie kończy, ubranka trzeba "przymierzyć" - położyć sobie na głowie, przełożyć nad głową i rzucić za siebie, obejrzeć każdy rękawek i każdą nogawkę..
Mam tylko nadzieję, że w końcu mu się to znudzi, a jak nie to w końcu przyjdzie wiosna, do tego czasu może Misio zacznie troszkę chodzić i ruszymy na podbój placów zabaw ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz