piątek, 3 lipca 2015

16 miesięcy :)

Misiowi wczoraj "stuknęło" 16 miesięcy. Czas na podsumowanie ostatniego miesiąca!

Nie mierzyłam Michałka ani nie ważyłam, ale pewnie niebawem wszystko będzie jasne, bo musimy wybrać się na kolejne szczepienie. Na pewno Misio waży ciut więcej, bo to czuję w rękach. Wzrostu chyba też przybyło, bo coraz wyżej sięga ;)


Michaś jest coraz bardziej sprawny fizycznie, coraz rzadziej upada, a upadki są w większości kontrolowane i "lądowane" na pupie. W ostatnim tygodniu hitem jest trenowania siadania na czymś (tak jak my siadamy na krześle) i od wczoraj próby podskoków w miejscu.

Podskakiwanie wywołuje dodatkowo salwy śmiechu u Misia, w związku z czym na kilka podskoków raz czy dwa razy Michaś jest w stanie ustać na nóżkach po lądowaniu, w pozostałych przypadkach ląduje na pupie śmiejąc się do rozpuku :)

Michałek siada najczęściej na naszym materacu, ponieważ ma on odpowiednia wysokość ;) Najpierw Misio podchodzi tyłem do materaca, a jak już czuje że jest wystarczająco blisko to siada z takim namaszczeniem ;)

Misio próbuje też samodzielnie wchodzić po schodach chwytając się poręczy, a raczej słupków od poręczy, ale jeszcze dość opornie mu to idzie, może też ze względu na to, że w kamienicy w której mieszkamy stopnie są naprawdę wysokie.

Synek bez problemu wspina się na krzesła i na nich siada, więc naprawdę musimy uważać, szczególnie w przypadku naszych foteli na kółkach. 

Ostatnio wózek znów poszedł w odstawkę, Misio nie daje się w nim posadzić, woli iść na nóżkach, a jak jest zbyt tłoczno i ulicą jedzie dużo aut, to wtedy chce na ręce. Na placu zabaw największą atrakcją jest.. gonienie gołębi ;)

Przybyło też ząbków - Misio ma ich teraz już 9! Wyszły górne dwójki i jedna czwórka na dole. Na razie zrobiło się spokojniej - minęły biegunki, Michaś lepiej sypia i nie ślini się aż tak, choć cały czas wkłada paluszki do buzi i "liczy ząbki".

Michałek zaczyna też trochę mówić i próbuje się z nami komunikować werbalnie i nie tylko ;) Od kilku dni potrafi powiedzieć "nie ma" rozkładając równocześnie rączki na boki. Najczęściej to nie ma dotyczy jedzenia, które mu smakowało, ale się skończyło. 

Wczoraj po zjedzeniu brzoskwini zakomunikował mi, że "nie ma" i postawił mi swój talerzyk na blacie (obierałam akurat ziemniaki do obiadu, ale wcześniej obierałam tą brzoskwinię). Ziemniaki musiały poczekać, aż zaserwuję dokładkę mojemu małemu głodomorkowi ;)

Jak Michałek chce abym coś zrobiła, a ja udaję ze nie wiem o co chodzi, to bierze moją rękę i kładzie ją np. na butelce z wodą którą mam otworzyć.

Często też Michaś włącza się do naszych rozmów, to już w swoim języku, ale tłumaczy nam z zapałem swoje poglądy ;) rozumie też, że nie pozwalamy Mruczkowi wskakiwać na blaty i biurko, wtedy biegnie za nim i woła "nenene, psik" i macha rączką próbując go zgonić.

Zresztą kot często słucha "pouczeń" Michałka, przyjmuje je ze stoickim spokojem, a Misio ma radochę jak może mu tłumaczyć coś.

Synek rozumie bardzo dużo z tego co mówimy, chętnie "pomaga" mi w domowych pracach i jak mówię "idziemy nastawić pranie" to od razu sam biegnie w kierunku łazienki, a jak mówię o odkurzaniu to próbuje wyciągnąć odkurzacz zza lodówki ;)

Robienie "porządków" ciągle na topie, ale teraz oprócz wyrzucania wszystkiego na podłogę, Michałek chowa rzeczy z powrotem, potem znów wyrzuca, znów chowa i znów wyciąga i najczęściej w tym momencie mu się nudzi zabawa i w dalszym ciągu zostawia wszystko wybebeszone i idzie dalej ;)


Dominującym sposobem poruszania się jest chodzenie, choć czasem jeszcze się zdarza, że Misio raczkuje.



Synek stara się chodzić najszybciej jak potrafi, prawie że biegnie a równowagę pomagają utzrymać rączki :)


Oczywiście są chwile kiedy Misio urwisuje i broi, nie robi sobie nic z naszych zakazów i się z nich śmieje, czasem się wścieka jak czegoś mu nie pozwalamy i próbuje osiągnąć coś wrzaskami i tupaniem ;) 

Za nami ze trzy popisowe akcje w stylu "bunt dwulatka", z półgodzinnym płaczem, wrzaskiem i kładzeniem się na podłodze, ale nie ugięliśmy się i choć zdarza się, że Synek próbuje osiągnąć coś płaczem, to szybciej odpuszcza. Przynajmniej na razie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz