Ostatnio Michałek ciągle mnie czymś zaskakuje.. Dziś kolejne zaskoczenie - nasz Syn tak po prostu zaczął nakładać kółeczka na stojak.
Do tej pory z wielkim zacięciem je ściągał, gryzł, ślinił, ale nie nakładał z powrotem. Czasem udało mu się nałożyć to największe kółko, jednak tylko wtedy gdy przytrzymywałam stojak.
A dziś dla odmiany ciekawsze było nakładanie kółek, w kolejności losowej, ale udawało się tak, że wszystkie się mieściły. Albo prawie wszystkie ;)
Najtrudniej założyć to najmniejsze kółeczko.
Mama przyniosła aparat i zabawa nagle przestała być interesująca..
Za drugim razem zmieściły się wszystkie kółka. Ale znów aparat pojawił się w polu widzenia, więc sprint do mamy musiał być :)
Na ostatnim zdjęciu kot robi za mistrza drugiego planu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz