W ostatnim czasie zaczęłam szyć bardzo wiele rzeczy na raz. Jak łatwo się domyślić efekt jest taki, że nic nie udało mi się skończyć, a zaczęte ubrania i nie tylko leżą i czekają na swoją kolej (albo i litość z mojej strony).
Ponieważ moje miejsce do szycia znajduje się w salonie (pokoju dziennym jeśli ktoś woli), to wykombinowałam sobie blisko biurka szafkę, w której mogę chować napoczęte projekty, żeby nie leżały na wierzchu.
Jednak szafka jest pełna, a rozpoczęte prace leżą też na biurku. Dlatego planem na dziś było zakończenie przynajmniej jednego projektu. Plan udało mi się zrealizować, z czego bardzo się cieszę.
Stwierdziłam, że skończę projekt, który zajmuje najwięcej miejsca i ukończenie nawet kilku innych prac nie da mi tyle miejsca, by go ukryć. Mam na myśli pościel dla Michałka, którą zaczęłam szyć kilka dni temu.
Ponieważ Misio staje się coraz większym fanem motoryzacji i pała wielkim uczuciem do wszelkich aut, kupiłam 3 metry bawełny w samochody. Do tego kawałek polarku minky i owata, która zalegała mi na półce już od dłuższego czasu.
Już w trakcie krojenia zapowiadało się, że będzie to ulubiona pościel Synka. Tak mi pomagał, że aż się uśpił na podłodze, co raczej mu się nie zdarza ;)
Zaplanowałam uszycie poszewki na poduszkę, kocyka i ochraniacza na szczebelki łóżeczka. Mam ochraniacz z gąbki tapicerskiej i w zasadzie mogłabym uszyć pokrowce na niego, ale gąbki są tylko trzy, w związku z czym jeden krótszy bok łóżeczka pozostaje niezabezpieczony. A Michałek w nocy potrafi kilka razy zmienić stronę, w którą śpi i nieraz uderza główką w szczebelki.
Uszyty
przeze mnie ochraniacz ma 2,40 metra długości, więc pięknie zabezpiecza
trzy boki łóżka, w jednym na stałe usunęliśmy wyciągane szczebelki, w
związku z tym tego boku nie chciałam zasłaniać. Poza tym tuż obok jest
nasze łóżko i ochraniacz zasłaniał by nas, a tak to po przebudzeniu
Misio nas widzi.
Z
obu stron jest bawełna, trochę się namęczyłam, żeby na łączeniach
materiału wzór się zgodził, ale się udało. Tyle, że nie było mowy o
oszczędnym krojeniu ;) Zostało mi kilka niewielkich kawałków, z których
pewnie coś wykombinuję.
Owata,
którą miałam jest dość cienka, więc dałam ją podwójnie. Na całości jest
stębnowanie ok. 2 cm od brzegu, aby ochraniacz trzymał formę. Dodatkowo
przeszyłam go w miejscach gdzie się zgina w rogach łóżeczka.
Troczki
w pierwszej chwili chciałam doszyć z tasiemki bawełnianej albo
rypsowej. Ale w końcu postanowiłam wykorzystać paski bawełny, które
zostały z wycinania ochraniacza. Szyjąc je żałowałam, że nie wzięłam
jednak tasiemki ;) Ale efekt końcowy bardzo mi się podoba i warto było
trochę się pomęczyć.
Kocyk
okazał się być niemałym wyzwaniem. To był mój pierwszy raz, gdy szyłam
minky. Naczytałam się, że nie jest to wdzięczny materiał do szycia,
rozciąga się i płata różne figle.
Zabierając
się za niego, założyłam, że połową sukcesu będzie dobre połączenie
szpilkami bawełny i polaru. Założenie okazało się słuszne - gęsto
zeszpilkowane materiały trzymały się razem i ładnie udało mi się je
zszyć. Ale żeby nie było tak prosto, do szpilkowania zabierałam się trzy
razy i dopiero za trzecim razem minky nie rozciągnęło się w trakcie
upinania szpilek ;)
Kocyk ma rozmiar chyba dość nietypowy, bo 110 x 80 cm. Ale nam taki opowiada ;) Poza tym nie ma żadnego wypełnienia, ale jak znam Misia, to nie chciałby spać pod takim z wypełnieniem. Mam nadzieję, że pod tym będzie spać, bo Michaś niewiele kocyków toleruje ;)
Poszewka
na poduszkę jest zupełnie prosta, na uwagę może zasługiwać jedynie
zamek ładnie ukryty pod zakładką z bawełny. Udało mi się wszystko ładnie
i równo połączyć i z efektu jestem bardzo zadowolona.
Wzór na poduszce się nie złożył, ale brakło materiału na dopasowywanie autek ;)
Całość tworzy piękny komplet, idealny dla miłośnika samochodów :) Tak prezentuje się łóżeczko w nowej odsłonie:
Pościel w 100 procentach handmade, choć prześcieradełka nie szyłam ja. Uszyła je moja Mama, z pięknej bawełny w paseczki, na gumce i w przeciwieństwie do tych sklepowych mieści pięknie materac i nie zbiega się po praniu ;)
I na koniec: klient zadowolony!
Pięknie! Bo klient nasz pan!! ;)))
OdpowiedzUsuńDzięki! Oby klient zawsze był taki ucieszony ;)
UsuńŚlicznie Ci wyszło! I jak równo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńMetry cudowności,a wdzięczność i mina dziecka bezcenne.Taka mama to skarb!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Dla takiej miny warto nawet zarwać nockę :D
UsuńBardzo ładne połączenie minky i bawełny. Misio na pewno polubi nowy kocyk!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Na razie kocyk sypia obok Misia ;)
UsuńOjoj. To Miś śpi bez kocyka? Nawet autka go nie przekonały? Krzyś spał dziś pod kołderką i kocykiem zawiniety jak w kokon, było bardzo chłodno w naszym mieszkaniu w nocy.
OdpowiedzUsuńU nas też było w nocy chłodniej i kocyk w końcu został użyty ;) Misiowi jest zawsze gorąco, a ostatnio częściej śpi z nami w łóżku niż u siebie, to jak mu się zrobi chłodniej to się przytula do mnie lub do męża. Ale o przykryciu naszą kołdrą też nie mam mowy :D
UsuńPo prostu cudo! Śliczne kolorki i bardzo staranne wykonanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń