Ostatnimi czasy mamy trudne poniedziałki. Początek tygodnia raczej nie jest lubiany przez Michasia a co za tym idzie ja za nim też nie przepadam ;)
Synkowi w sumie się nie dziwię - w weekend, jeśli zostajemy w domu to dużo czasu spędza z Tatą, a jeśli wyjeżdżamy to jest dużo atrakcji. A potem przychodzi taki poniedziałek i nagle Taty nie ma przez prawie 9 godzin, a mama ma ograniczone możliwości w organizowaniu atrakcji ;)
Staram się więc nadgonić co mogę w niedzielę wieczorem (ugotować obiadek dla Michałka, zacząć obiad dla nas), choć zdecydowanie wolałabym zrelaksować się oglądając jakiś film z kubkiem ciepłej herbaty w ręce. ;)
Dzisiaj udało nam się wyjść na godzinny spacer, mimo zera stopni - chwała temu kto wymyślił chusty do noszenia, mam nadzieję, że dostał za życia stosowną nagrodę ;)
Dzisiaj udało nam się wyjść na godzinny spacer, mimo zera stopni - chwała temu kto wymyślił chusty do noszenia, mam nadzieję, że dostał za życia stosowną nagrodę ;)
O dziwo podczas spaceru w chuście cała energia Michasia uszła z niego jak powietrze z balonika i całą drogę przytulał się do mnie. A bałam się, że będziemy musieli szybko wracać, bo w domu wyrywał się z chusty i marudził..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz